Zając
Wyszedł zając zza krzaka
I udawał junaka.
Wąsy podniósł do góry,
Wzrok nasrożył ponury.
A wtem jakoś z niechcąca
Wietrzyk z krzaczka
Liść trąca...
Patrzą... nie ma zająca!
Stanisław Jachowicz (1796-1857)
Zając
Wyszedł zając zza krzaka
I udawał junaka.
Wąsy podniósł do góry,
Wzrok nasrożył ponury.
A wtem jakoś z niechcąca
Wietrzyk z krzaczka
Liść trąca...
Patrzą... nie ma zająca!
Stanisław Jachowicz (1796-1857)
Motyl i gąsienica
„Co to za brzydki robak szkaradny,
ta gąsienica obrzydła!” —
rzecze raz motylek ładny.
Ta mu na to odpowie:
„A dawno masz skrzydła?”
Stanisław Jachowicz (1796-1857)
Tadeuszek
Raz swawolny Taduszek
Nawsadzał w flaszeczkę muszek;
A nie chcąc ich morzyć głodem,
Ponawrzucał chleba z miodem.
Widząc to ojciec przyniósł mu piernika
I, nic nie mówiąc, drzwi na klucz zamyka.
Zaczął się prosić, płakać Tadeuszek,
A ojciec na to: „Nie więź biednych muszek”.
Siedział dzień cały. To go nauczyło:
Nie czyń drugiemu, co tobie niemiło.
Stanisław Jachowicz (1796-1857)
Zgoda
„Kochany koteczku! Godzien jesteś burki,
Że mnie zadrapałeś ostrymi pazurki.
To bardzo niepięknie kaleczyć drugiego;
Popraw się, koteczku, nie rób więcej tego!”
Na to kotek odpowie: „Ułóżmy się z sobą —
Obchodź się ze mną grzecznie, to ja będę z tobą”.
Stanisław Jachowicz (1796-1857)
Pierniczek
— Henrysiu! naści pierniczek — rzekł przyjaciel domu —
— Ej, pan chyba żartuje — odpowie Henryczek —
Mam zjeść sam, to dziękuję, schowaj pan pierniczek.
Stanisław Jachowicz (1796-1857)
Zaradź złemu zawczasu
„Zaszyj dziurkę, póki mała” —
Mama Zosię przestrzegała.
Ale Zosia, niezbyt skora,
Odwlekała do wieczora.
Z dziurki dziura się zrobiła.
A choć Zosia i zaszyła,
Popsuła się suknia cała.
Źle, że matki nie słuchała.
Stanisław Jachowicz (1796-1857)
Nieposłuszeństwo
Często bywamy winni złemu sami.
„Nie gryź, chłopcze — rzekł ojciec — orzechów zębami”.
Chłopczyk na to: „Nie szkodzi”.
A teraz bez zębów chodzi.
Stanisław Jachowicz (1796-1857)
Chory kotek
Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku,
I przyszedł pan doktor: „Jak się masz, koteczku”!
— „Źle bardzo...” — i łapkę wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor poważnie chorego,
I dziwy mu śpiewa: — „Zanadto się jadło,
Co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło;
Źle bardzo... gorączka! źle bardzo, koteczku!
Oj! długo ty, długo poleżysz w łóżeczku,
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta:
Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!”
— „A myszki nie można? — zapyta koteczek —
Lub z ptaszka małego choć z parę udeczek?"
— „Broń Boże! Pijawki i dyjeta ścisła!
Od tego pomyślność w leczeniu zawisła”.
I leżał koteczek; kiełbaski i kiszki
Nie tknięte, z daleka pachniały mu myszki.
Patrzcie, jak złe łakomstwo! Kotek przebrał miarę;
Musiał więc nieboraczek srogą ponieść karę.
Tak się i z wami dziateczki stać może;
Od łakomstwa strzeż was Boże!
Stanisław Jachowicz (1796-1857)
Wszystkie prawa zastrzeżone 2017© zabawyzdzieckiem.pl